Rajd wakacyjny 2024 dzień 4

Ostatni dzień naszej wycieczki zaczął się pobudką o godz. 6 rano. Śniadanie zjedliśmy w pośpiechu. Od rana na niebie kłębiły się deszczowe chmury, patrzyliśmy na nie z niepokojem. Pożegnaliśmy naszego gospodarza i Borne Sulinowo, po czym skierowaliśmy nasze rowery na ścieżkę R20.

Trasa była cudowna: cisza, czyste powietrze, las i gładka nawierzchnia. Zatrzymaliśmy się, żeby zobaczyć pozostałości bunkrów. Krótki spacer po lesie był odmianą po 3 dniach spędzonych na rowerze. Znaleźliśmy jakieś pozostałości po kompleksie umocnień i ruszyliśmy dalej.

Ścieżka doprowadziła nas do Łubowa. Weszliśmy na chwilę do kościoła p.w. Najświętszej Maryi Panny, w którym odprawiana była ranna msza. Opuszczając Łubowo, pożegnaliśmy przyjemną, lekką trasę.

Kolejny etap był nie lada wyzwaniem. Co jakiś czas kropił deszcz, a my pokonywaliśmy górki, poznawaliśmy uroki jazdy po kocich łbach i oczywiście witały nas piachy na przemian z błotem. Wynurzyliśmy się wreszcie z lasu, a przed nami pojawiła się miejscowość Sikory. Musieliśmy wyglądać marnie, ponieważ tubylcy zaproponowali nam skorzystanie ze świetlicy i toalet.

Nas zachwycił stuletni budynek, w którym obecnie znajduje się hotel. Prócz tego w wiosce stoi kamienny kościół p.w. św. Stanisława, hodowla alpak oraz chata garncarza.

 

Wreszcie dojechaliśmy do miejscowości Drahim. Na wzgórzu znajduje się zamek, którym zarządzali najpierw Templariusze, później Joannici. Historia tego miejsca jest długa i burzliwa.

 

Wchodząc na teren zamku mieliśmy okazję przebrać się w stroje, podobne do tych, które nosili mieszkańcy grodu, zobaczyć jak mieszkali, jak funkcjonowali na co dzień i jaki krajobraz ich otaczał. 

 

Ledwie zdążyliśmy opuścić mury zamku i zaczęła się ulewa. Trasę do Czaplinka pokonywaliśmy w strugach deszczu, na dodatek trasą z autami. W większości kierowcy pokazali swoją „kulturę” jazdy. Ochlapani i mokrzy, dojechaliśmy na szczęście w całości.

Najpierw udaliśmy się na obiad do baru Ranczo. Mieliśmy nadzieję, że ulewa minie i trochę się rozjaśni. Tak się niestety nie stało. W deszczu zwiedziliśmy Czaplinek, zjedliśmy pyszne gofry i udaliśmy się na dworzec. 

Wsiadając do pociągu, zabraliśmy deszczową aurę ze sobą, bo nad Czaplinkiem rozpogodziło się. Dojechaliśmy do Szczecina, gdzie czekała nas jeszcze przesiadka do Chojny. Na szczęście, tym razem nie musieliśmy zmieniać peronu. W Chojnie czekali na nas koledzy i koleżanka, którzy nie mogli jechać z nami.

Wiesia i Boguś przywieźli dla wszystkich pączki! Była to tak wielka i słodka niespodzianka, że poczuliśmy się, jakby nas nie było tu naprawdę długo. Wycieczka była udana. Poznaliśmy nowe miejsca, ludzi i ciekawe historie. Jak zawsze został niedosyt, bo chciałoby się dłużej pojeździć.

Dzień 1: https://ckrcedynia.blogspot.com/2024/08/wakacyjna-przygode-zaczelismy-na-dworcu.html

Dzień 2: https://ckrcedynia.blogspot.com/2024/08/rajd-wakacyjny-2024-dzien-2.html

Dzień 3: https://ckrcedynia.blogspot.com/2024/08/rajd-wakacyjny-2024-dzien-3.html