Przejdź do głównej zawartości

Bieszczady: dzień 7

Dziennik rowerowy. Siódmy dzień wyprawy rowerzyści mieli rozpocząć od jajecznicy, ale brakuje jajek. Po przeszukaniu całej wioski przypada po jednym jajku na głowę. Gospodyni poleca super trasę, a wycieczkowicze na nią przystają. Nigdy nie wierzcie tubylcom. Trasa okazuje się drogą przez mękę, a prowadzi… na Koniec Świata. I jeszcze dalej!

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć!

Komentarze